Zaczynamy nową formę spotkań on-line z ludźmi obdarzonymi artyzmem, muzą oraz różnymi talentami, czującymi potrzebę pisania: poetami, literatami, artystami. Zapraszamy odważnych – czyli Was – lokalną społeczność do sięgnięcia po pióro czy klawiaturę komputera. Nadszedł nowy czas, zaczynamy pisać! Dajcie się poznać i dajcie odwagę innym. Piszcie o tym co was boli, jakich zmian potrzebujecie, jakie macie marzenia… Piszcie odważnie. Może zbierzemy to któregoś dnia i wydamy Almanach?
Dzisiaj przedstawiam piękną młodą kobietę, nieco tajemniczą o ciekawej osobowości. Delikatna i oczekująca, inteligentna i odważna. Chcę, aby jej twórczość poznał świat, dlatego na początek przedstawiam Wam trzy wiersze. Kolejne będą się ukazywały w następnych artykułach. Dołączcie, proszę:)
Jestem osobą cichą i trochę zamkniętą w swoim świecie. Nie jest to jednak wyznacznik tego, że nie dopuszczam nikogo do siebie indywidualnie. Z chęcią przekażę słowa z którymi być może ktoś się utożsami lub chociaż spróbuje się zapoznać. Jestem pełna różnych doświadczeń i lubię to ukazywać poprzez swoją sztukę.

duma tym, którzy odeszli
odchodzą po cichu, zostawiają szum wielki,
szum w naszych oczach, sercach i całym naszym ciele,
zarażeni hałasem jak dzieci wciąż wykrzykujemy hasła,
agresywnie rzucane aby jak najdłużej zostało echo
małymi wieczorami siedzimy przy niebie,
a myśli
te równie ciche przychodzą i odchodzą
właśnie, odchodzą
czy ci, którzy zostawili szum nie odeszli również?
czy czują woń naszej słodkiej tęsknoty?
czy słyszą nasz krzyk i składany im hołd?
znów zasypiamy bez odpowiedzi
ciekawi, dumni
pragniemy miłości
malutcy, puści
pragniemy uwagi
wystraszeni, samotni
boimy się świata
bo może któregoś dnia,
tym razem ty
po cichu odejdziesz?
wojna na miłość
spośród wojen i krzyków wyrosło serce,
wolni jak ptaki po długiej udręce
spośród chaosu i złości,
dosięgnęliśmy szczerej miłości
spośród okrucieństwa i kpiny,
wyszliśmy spod wojennej miny
jednak
spośród ciężkich czasów, szczęśliwi i żywi,
wszystko na opak jest wciąż,
a w człowieku nadal tkwi diabelski wąż
spośród pięknych czasów tutejszych,
ludzie dzieleni są na mniejszych
i większych
spośród nowoczesności,
radosnej godności,
wciąż chlapani deszczem
człowieku, mało ci jeszcze?
nie wiem
I wciąż krzyczę coraz głośniej, tracę oddech i upadam,
z wysokości swoich myśli, znowu nagle na dół spadam.
I ja o nic już nie proszę, jak o spokój ten najświętszy,
gdzie uśmiechnę się najpiękniej do swych kwiatów, nie do nędzy.
Bo zgubiłam się po drodze bez pieniędzy i pojęcia,
bo straciłam już nadzieję na odłamki choćby szczęścia.
Swym szaleństwem się zniewalam, a najgorzej swoje baśnie,
choć próbuję co noc zasnąć, mój niepokój już nie gaśnie.
Gdzieś tam leżę w mych obłokach, proszę swą modlitwą,
proszę ciszą, nie słowami.
Proszę o to Boga, mimo swego braku wiary.
Aleksandra Jędrys
